wtorek, 31 sierpnia 2010

grecja

poranek na promie przywital nas sloncem i morska bryza, w sam raz na dojscie do siebie, potem tylko miedzylondowanie przed korfu, i wreszcie nasza wyspa. Fantastyczne klimaty grecka policjantka w porcie i jedziemy do spiryosa. Villa Foundana jak z greckiej bajki, dawny dom zarzadcy winnicy. Otoczenie przecudnej urody, samotna villa na zboczu gory w botanicznym ogrodzie, wkolo cisza ( na razie hi hi ) zielen i widoki zapierajace dech w piersiach. Szybkie zakupy, i wspaniala kolacja w ogrodzie, ktora to osobiscie wypichcil doktor. Wlascicel  spiros pokazal co zwiedzac przez cztery dni , gdzie jechac, gdzie jesc i rozpoczelismy nasze wielkie greckie weselenie sie, zakonczone o polnocy w basenie. Teraz jestesmy juz po sniadanku  przepyszne pomidory z polski, oliwa, oliwki i wysmienity ser feta. Zaraz ruszamy na podboj korfu  juz wiem ze bedzie pieknie ........
pozdrawiam wszystkich ktorzy marzna i mokna, tu jest ze 30 stopni
P.s. Ludka nie martw sie pisu robi same zle rzeczy ale nie pozwolil o tym pisac
dzis zaladujemy porcje zdjec bo dochodza glosy ze nic nie widac......

niedziela, 29 sierpnia 2010

Rejs noca

Sofokles by night
Prom jest nasz ! Bartek twierdzi ze trzeba zmienic koszulki , kurde czemu ? Jestesmy mocno rozpoznawalni, doktor byl na bocznym maszcie/dzieki bogu juz spi/a my teraz siedzimy w  lokalnym zadymionym saloonie w towarzystwie greckich kierowcow tirow./uwaga w huhtacostam ci z transcargo tez tu sa/  Wlasnie omawiaja kolejny strajk a niemieccy turysci za to zaplaca. Cos jest nie ten tego, dopiero pierwsza w nocy a tylko ten bar czynny ...... I nocne pozdrofki / nie rodzinne / z adriatyku 
Przemys dla violi, kasi, sylwi, madzi ......, bartek politycznie nikogo, wojtek wszystkich, a ja ... Dorotke i tomka, gwiazdy...., marka trzaskiego i cala reszte
Czesc do jutra 

Niedziela 2

Second half of the day on board

No wiec wyplywamy ...... Slonce slonce slonce , wenecja z gornego pokladu jak film na national geografic, doktor pstryka sto fotek, ale bateria mowi mu stop, zakladamy firmowe koszulki w kolorze solei i juz wszyscy nas rozpoznaja, a to dopiero poczatek....tragedi greckiej ....... Kosztujemy promowych alkoholi, jemy pyszny posilek i dzielimy sie na dwie grupy. Ja z przemyslem jak bozia przykazala   formul one / viva kubica -byl trzeci-a ja omalo nie sprowokowale trzeciej wojny z niemcami po dzwonie vetela/ a reszta w sloncu na pokladzie ......Potem juz razem swietujemy sukces kubicy, wszysce wiedza ze jestesmy z polski i szczerze nam zazdroszcza. Newsy rodzinne : madzia zapowiedziala bartkowi ze w pzyszlym roku jedzie z nami /choc moze mi sie to snilo/ wiec nie tylko Zuzia ale i Madzia ..., przemyslowi odpalil telefon, ja sie jeszcze ludze, 
Dzis bez pozdrofek komercjalnych ..... Jest 18.00 idziemy odpoczac .... 

Niedziela

The first half day
Wstalismy o 5.30' tak nas doktor zestresowal, pisiu nie spalanie od trzeciej, efekt byl taki ze o 7,00 wszyscy byli w villach pod hotelem na motorach ! Juz mielismy ruszac .... Gdy nagle braklo .... Doktor wyglosil tyrade zmieszal pisia i jego kabelki z blotem a tu siurpriza- awaria moto wojtka. Jego startowa wywrotka w strugach deszczu, z polski nie tylko zniszczyla kufer ale musiala tez nadwyrezyc przewod paliwowy, ktory po wczorajszym rajdzie z doktorem odmowil rano posluszenstwa. Bylo groznie. Ale chirurgiczna precyzja doktora polaczona z kozikiem (nie chodzi o niobecnych) rambo +sla wojtka i przyciety przewod wyladowal na obsadce. Ruszamy, temperatura 4 stopnie ale NIE PADA ! Nismiale austryjackie slonce przebija sie przez mgle, ruch jak cholera ale jest cudnie. Tankujemy i robi sie pieknie , zimno ale cudnie przepiekna droga pomiedzy sczytami, z kazdym tunelem cieplej /dalej kochamy tunele / i czyste blekitne niebo po prostu bajka, grzejemy ostro zeby zapomniec jak jechalismy w deszczu, srednia 150 na godzine  i nagle korek....... 11 km poboczem 60/km/h a na koncu pozdrowienia od wloskiej polici stradale. I wreszcie wenecja jak zwykle cudowna. Jest nasz prom , sofokles 4 , okretujemy sie, kabina jak cela w guantanamo /chodzi o wielkosc bo komfort ok/ i odplywamy .... Oj  bedzie sie dzialo ........... 

sobota, 28 sierpnia 2010

Villach, kocham tunele

Nareszcie jestesmy razem, no moze nie wszyscy , bo dwojka z nas wymiekla w ostatniej chwili, kogo nie ma niech zaluje, choc to troche niepowazne.... No comments , a teraz gratulacje, doktor i wojtek jednym ciegiem ponad 700 km w roznej pogodzie i wpadli do villach w trakcie naszej kapieli, a my z wiednia wyjechaliscmy w poludniu, ale po kolei
Rano sniadanko,(przemys nie pozwolil napisac ze sie zatrzasnal w toalecie i walil 20 min w sciane) zakupy w wiedniu i wio do przodu, 385 km, najpierw superslonko, chmurki i cieplutko, potem ..... 300 km hardcoru na przemian deszczu i slonce a potem tylko deszczu. Tym razem nasza wspaniale kokony przeciwdeszczowe ktore sprawdzily sie tak dobrze wczoraj, bezpiecznie i sucho jechaly w kufrach, ot ulanska fantazja... Przemoklismy dwa razy i przeschnelismy tez dwa razy, potem juz tylko moklismy, efekt? Pokolei ale bezosobowo. Jeden z nas zameldowal, ze woda mu sie leje do butow-nic dziwnego mial otwarte oba wywietrzniki na nogawkach, drugi ktory sie usmial zajrzal po telefon, do otwartej kieszeni w ktorej mial 200 mll wody coz telefon wyladowal w smietniku, trzeci tez sie usmial a jego telefon tez zamokl, ale ... Nie poddal sie - suszarka w kibelku prawie sie zapalila, moze tel. Zadziala. Aha i wszyscy zanotowalismy przyrost euro , nie kwotowo tylko objetosciowo - tak kurka nasiakly. W villlach super piekny hotelik studencki z basenem , lozka pietrowe, ale za to kolacyjka .... Jeszcze lepsza niz w wiedniu .
Jutro pobudka o 6 ostra jazda do wenecji i na prom ..., moze zdazymy..., musimy zdazyc
P.s.
Dlaczego kochamy tunele Bo w tunelu deszczu nie pada!!!, wystarczylo ze przez ostatnie 25 km nie padalo i cala mordega poszla w niepamiec, mamy nadzieje ze to koniec deszczow na naszej wyprawie. I znowu komercha prywatne pozdrofki : przemys dla tomka z ktorym minal sie na autostradzie i dla moniczki, od bartka dla magdusi paulinki i kubusia od wojtka dla wszytkich od pisia dla ludki karoliny i kubusia, ode mnie dla zuzi eci i lechowskich oraz krzysia.
I od doktora dla ........ Kozika

piątek, 27 sierpnia 2010

vienna, piatek w nocy

Jest udalo sie , pierwszy etap za nami ( sorry ale bez polskich znakow ) dla statystykow
401 km z luk oil mikolow do hotelu w wiedniu
5 h jazdy, 100 km w deszczu i wietrze ( oczywiscie czechy ) mega korek kolo brna i .... Nowa ksywa moto przema --- frezarka --- no troche uciekalismy przed dwoma obtartymi skodami, coz, nowe szerokie kufry a scisk w korku jak cholera ! To zart oczywiscie , obtarte sa tylko kufry...., poza tym standart, koledzy troche narzekali ze czasem prowadze wezykiem, ale tak lubie i nowe opony musze podomykac. A wieden ? Moje ukochane miasto, poznalem je od podszewki dzieki rodzinie z krakowa, najpierw Krzys , potem piotr i jola. A dzis mnie znowu uwiodlo, kolacja w brandauerze ( 13 becirk dla wtajemniczonych przy schonbrunie) Pisiu i bart - vienerschnitzel , pychota , ja i przemys zeberka ale jakie i ile .. Kazdy ponad metr!!,
Kosztowali wszyscy i bosko , na kolacji piotr troche zgaszony, coz wiadoma partia w rozsypce, wisla doluje, kardynal dziwisz tez cos nie ten tego w sprawie krzyza, ale co tam raz sie zyje
Moja corcia Zuzia jak zwykle w formie , kibicuje tatulowi w wyprawie i juz sie odgraza ze na kolejna jedziemy razem, ale ona swoim motorem a nie jako "plecaczek", fajnie ze jest w wiedniu, A teraz prywata, sponsorowane pozdrofki
Od pisia dla famili pisiewicz,od przema dla gasieniczki tomka i zalogi many, od bart dla rodzinki, i ode mnie dla fanek z huhtamaki, oraz dziewczyny z kliniki,
do jutra czesc
Od

czwartek, 26 sierpnia 2010

Męska przyjaźń cd


Jest 8 rano , jestem w pracy, mam przemoczone buty , spodnie powoli wysycham ale ....
nie znaleźliźmy ! chociaż może własnie znaleźliśmy to coś , jednak jedziemy wszyscy razem , według pierwotnego planu ! jednego z nas będzie to jednak dwa razy tyle kosztować + masa załatwiania dzisiaj !!! powodzenia na pewno zdążysz ...
a co znaleźliśmy :
widok 4 facetów koło 6.30 rano wzdłuż drogi dwu i jednopasmowej , brodzących w deszczu po trawie po obu stronach jezdni , co chwile mijanych przez pędzące tiry wzbijające fontanny wody brrryyy, jasne że nie mogliśmy znaleźć, ale odnaleźlismy potwierdzenie że możemy na siebie liczyć, myślę że ten piąty na motorze - " szperacz przydrożny " poczuł sie choć troche lepiej ..... Możemy na siebie liczyć, wyjazd w takim towarzystwie to będzie na pewno frajda !
Nawet w deszczu - choć mam nadzieję że po południu przestanie padać
ruszamy koło 16.00 do wiednia - najważniejsze że w komplecie spotkamy się w Villach !

Meska przyjazn

No i stalo sie ..... Pech albo co
W kazdym razie nawet nie chce pisac co dotknelo jednego z nas ... Masakra
Mam nadzieje ze jutro bedziemy sie z tego smiali i wejdzie to do kanonu naszych anegdot motorowych
Tymczasem musze konczyc , bo szorstka meska przyjazna, karze stawic sie mi i moim kumplom jutro bladym switem, np o 6.00 na stadoilu w piasku ----- i wcale nie bedzie to poczatek wymarzonej wyprawy...
Mam nadzieje ze nam sie uda , wierze w to ze znajdziemy ....

środa, 25 sierpnia 2010

To juz jutro

Kurcze to już pojutrze
 to teningowy wypad do egeru
Dziś ostatnie spotkanie organizacyjne , oczywiscie u doktora, znakomita whiski, dobre wino i pyszne mięso z sałatka grecka ( nomen omen )
Na szczęście oba wzory koszulek zyskaly uznanie w oczach kolegow , Marku (artem) bardzo dziękuję że zdążyłeś !!!!!
Szczerze mówiąc za wiele szczegółów nie ustaliliśmy bo ..... No właśnie było groźnie, kto nie był niech żałuje , - przemysł gdzie jestes ?
Slowo się rzekło ruszamy w piątek a druga grupa w sosbotę, już nie ma odwrotu, już klamka zapadła już po prostu trzeba i tyle ..... Planowaliśmy to miesiącami a za dwa dni spotkamy się w trasie, wierzę że damy rade , że nasze ukochane maszyny też nie zawiodą...
jak powiedzial doktor.... Bójmy sie gdzie jedziemy za rok ????
Kolejny wpis już z wiednia cześć.......

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Niedlugo start

Witam za 4 dni ruszamy .....na motorach do grecji, albani czarnogory i tylko doktor wie gdzie jeszcze.....
Na raty, bart, pisiu, przemys i ja / paolito/ w piatek z noclegiem nr 1 we wiedniu juz w piatek po pracy
Doktor / ktory wszystko wymyslil i opracowal / koziki / tata i syn / i wojciech, czli grupa stracencow w sobote
Jutro popracuje nad grafika, i wpisem ogolnym , dzis dziekuje tomkowi za pomoc w zalozeniu bloga, i jego cudownej narzeczonej dorotce za to ze znosi moje natrenctwo ....
No to poszlo moj pierwszy wpis
Mysle ze nastepne beda ciekawsze