niedziela, 5 września 2010

Albanska niedziela

Przerwa w trasie/notki robie na kazdej przerwie, zeby nie zapomniec wrazen/
Wstalismy w dosc dobrej formie, ranek przywital nas pieknym sloncem i okazalo sie ze mieszkalismy w prawdziwym nadmorskim kurorcie, taki kolobrzeg z lat 70, sniadanko w kafejce nad samym morzem , i wyruszamy. Droga z sarandy do vlore okazuje sie byc absolutna rewelacja. Asfalt klasy lux, setki zakretow i prawie pusta strada Przez gory i wzdluz morza, co chwila atrakcje, a to widokowe, a to lokalne zwierzeta typu asiolki i krowy na drodze, a to etnografia zupelna! Na srodku drogi taneczny korowod ( jak sie okazalo weselnicy ) lokalna muzyka live ( klarnet ! tamburyn reczny i harmonia ) przystanelismy warto bylo : na trzecim pietrze domu weselnego 100 letnia babci ostrzegajaca nadjezdzajace z przeciwka auta LUSTERKIEM ODBIJAJACYM SLONCE, i po chwili kawalkada , oczywiscie mercedesow, z nowozencami. Zyczenia na srodku drogi, sliczna druhna w jeansowym mini i ........ zostalismy zaproszeni na male co nieco. Uff  wymigalismy sie i ruszylismy dalej. W zasadzie przepieknie,  tylko te smieciowiska przy kazdej miejscowosci, staram sie tego nie zauwazac, koncentrujac sie na bunkierkach strzelniczych ktore spotykamy dosc czesto, sa tez i pomniczki posmiertne przy drodze , a nie krzyze jak u nas, bardzo wykwintne zdobione, z kwiatami.  Na szczescie jedziemy wolno tak by mozna bylo podziwiac albanie..... Konczymy przerwe knajpkowa w przepieknej zatoczce i ruszamy dalej .......
Jeszcze piekniejsze widoki, jeszcze wiecej zakretow i jeszcze wiecej zwierzat na drodze, trzeba uwazac, i jeszcze kamyczki i kamole na drodze , szczegolnie za zakretami stanowia pewne zagrozenie. Windujemy sie z poziomu marza na 1027 metrow , w chmury, roznica temperatur okolo 17 stopni i wszystko raptem na dziesieciu kilometrach. Bajeczna serpentyna do gory, a sama koncowka to jak znak zorro razy siedem ! Ostre dohamowanie i dluga prosta, valentino rossi by mial zabawe, a co dopiero ja skromny turysta z polski..... Na jednej z ostatnich agrafek zwolnilem za bardzo i o malo nie zaliczylem szlifu ......... Obeszlo sie strachem. Ale znacznie zwalniam i odstaje od kolegow ktorzy maja szybsze motocykle i lepsza technike jazdy. Na szczescie przemys stanowi dla mnie bezpieczny lacznik z grupa - dzieki przemo. Na szczycie przeleczy przerwa na fotki i jazda w dol, znow serpentyny i piekne widoki. Doktor super trasy w albani wybrales, to byla perelka jeszcze raz brawo dla doktora. Zgodnie z naszymi odczuciami stwierdzamy ASFALT W ALBANII jezeli jest , to jest duzo lepszy dla motocykli niz na korfu. Kuchnia albanska jest pyszna, a informacja od wojtka o problemach gastrycznych napotkanych cyklistow sprawdzila sie , ale niestety nie w stosunku do mnie. Robimy przerwe na obiad, agladamy polska tv i potem jedziemy szukac noclegu.....
I na koniec jeszcze jedno, ludka jak nawet wiesz wiecej niz monika to sie tym nie chwal ! A z pisiem konfidentem poradzimy sobie sami ......
Kolacyjka  w tradycyjnej albanskiej pizzerii , pyszne , na super cienkim ciescie, miodzio , idziemy spac, no moze nie zaraz, a pisu konfidentem pisze dlugasnego smsa do ludki, na szczescie albanskiej operator go szatkuje (smsa a nie pisia ) i ludka nie bedzie dzis wiedziala wiecej od gasieniczki. 

1 komentarz:

  1. Mimo wszystko pozdrawiam.
    Z nikim juz nie rozmawiam.
    6.5 C, w takiej temperaturze procesy myślowe zawodzą.
    pa

    OdpowiedzUsuń