sobota, 11 września 2010

Juz w domu

No wiec to rzeczywiscie koniec, ostatni wpis podrozny. Dlugi powrotny odcinek. Doktor wylogowal sie z grazu pierwszy, i nie na wegry tylko do domu bijac rekord trasy, zameldowal sie z garazu w mikolowie o 13.00, jak ktos lubi .......
My jak przystalo na szacownych uczesnikow powaznej wyprawy , sniadanko o 8 i ruszamy. Pogoda swietna do jazdy, tempo niezle i jedyny problem, jak tak rozplanowac trase by dluzszy postoj wypadl na q2 i q3 z monzy. Takesmy z przemem kombinowali ze sie udalo, tylko kurde tv nie bylo w restauranie czeskim .... Na szczescie ipad i aplikacja f1 w polaczeniu z wifi daly ciekawy obrazek dla gosci. Czterech facetow przy obiedzie wpatrzonych w ipada ze zmieniajacymi sie cyferkami no fajnie bylo. A potem decyzja ubrac kokony czy nie, bo probnoza od olomunca zla i niebo tez ciemne... W tym miejscu krotki esej
O FILOZOFI UZYWANIA KOKONOW PRZECIWDESZCZOWYCH
Na wyprawie zalozylismy je trzy razy, raz sie prawdzily, raz nas spocily a dzis przegonily deszczu. A tak naprawde dwa razy nas przemoczylo na amen a kokony spokojnie w kufrach jechaly. Tak wiec maja generalnie nastepujace zastosowania. 1/ zajmowanie miejscach w kufrach , i to byla funkcja glowna, 2/ zapocanie , zagrzewanie kierowcy jak deszczu nie pada 3/ ewentulana ochrona przed ulewnym deszczem, ale tylko jezeli sie trafnie przewidzi prognoze i w pore je ubierzemy. Dzis bylo dodatkowo zamieszenia z pisiem. Ja i bart ubralismy i skutecznie przegonilismy deszcz. Przemys zaryzykowal i wygral , nie ubral. A pisiu , przy pierwszych kroplach postanowil jednak ubrac mowiac ze nas dogoni, i zgubil zjazd na cieszynska wiec jechal prze ostrawe. Tak to kokony nas chronily itp. Ale ladne sa i wodoszczelne. A teraz juz w domu, wiem ze to na pewnosci koniec. Jutro napisze jeszcze cos ogolnego i zamnkne czesc edycyjna bloga. Dolozymy link do zdjec i zobaczymy czy ktokolwiek bedzie to jeszcze czytal. Tak wiec do jutra.

1 komentarz: